Kiedyś pili ją niemal wszyscy. Teraz dietetyczka ostrzega: „To produkt o zerowej wartości odżywczej”
Słodkie, musujące i kolorowe. Kuszą obietnicą szybkiego orzeźwienia za stosunkowo niewielkie pieniądze. W wielu Polakach budzą nutę nostalgii, bo przywołują wspomnienia z dzieciństwa. W czasach PRL-u były hitem. Dziś też napoje typu oranżada – bo o nich mowa – cieszą się sporą popularnością. Mało kto jednak wie, co tak naprawdę zawierają te niewinnie wyglądające produkty. Prawdę w rozmowie z „Wprost” wyjawia doświadczona dietetyczka Monika Czarnota-Słupianek. Od lat pomaga osobom w różnym wieku odzyskać nie tylko szczupłą sylwetkę, ale przede wszystkim zdrowie, bo to, co jemy, wywiera ogromny wpływ na cały nasz organizm. Jej misją – jak sama przyznaje – jest poprawianie jakości życia klientów, których spotyka w gabinecie. Prężnie działa też w sieci, gdzie popularyzuje wiedzę na temat zdrowego odżywiania.
Dlaczego lepiej unikać oranżady jak ognia?
Oranżady to bezalkoholowe napoje gazowane o słodkim, owocowym smaku. Wyglądają niepozornie, ale ich regularne spożywanie to prosta droga do rozwoju różnych problemów zdrowotnych. Produkty, które można znaleźć w sklepach, zwykle zawierają bowiem bardzo duże ilości cukru. A jak wiadomo, jego nadmiar w diecie nie sprzyja utrzymaniu organizmu w dobrej kondycji. Wręcz przeciwnie – poważnie mu szkodzi. Osłabia odporność, nasila stany zapalne tkanek i zwiększa ryzyko wystąpienia wielu różnych schorzeń. Wypicie nawet niewielkiej porcji oranżady prowadzi do nagłego wzrostu stężenia glukozy we krwi i wyrzutu insuliny. W efekcie poziom energii szybko spada. Pojawia się senność, zmęczenie, rozdrażnienie i wzmożony apetyt na kolejną „dawkę” słodkiego napoju lub niezdrową przekąskę.
Mamy dziś bardzo silne dowody naukowe potwierdzające, że nadmierna konsumpcja napojów słodzonych – a oranżady należą do tej kategorii – przyczynia się do wzrostu ryzyka otyłości, insulinooporności, próchnicy, a w dłuższej perspektywie także chorób sercowo-naczyniowych i zaburzeń metabolicznych. Już jedno opakowanie oranżady (250–330 mililitrów) może zawierać od 5 do 8 łyżeczek cukru. Poza tym cukier w formie płynnej ma wyjątkowo wysoki potencjał glikemiczny i nie daje uczucia sytości, co sprzyja nadmiernemu pobieraniu kalorii – wyjaśnia Monika Czarnota-Słupianek.
Ekspertka zauważa, że picie oranżady stwarza szczególne niebezpieczeństwo dla najmłodszych. Młody człowiek sięgający po taki napój przekracza dzienne zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dotyczące maksymalnego spożycia wolnych cukrów (które wynoszą <10% energii, a zalecane <5%).
Warto również podkreślić, że napoje typu oranżada często zawierają sztuczne barwniki, konserwanty i regulatory kwasowości, które mogą wpływać niekorzystnie na zachowanie dzieci, zwłaszcza u tych z nadwrażliwością neurologiczną. W 2007 roku opublikowano na łamach The Lancet badanie (McCann et al.) pokazujące, że niektóre barwniki syntetyczne w połączeniu z benzoesanem sodu mogą nasilać objawy nadpobudliwości u dzieci – zaznacza dietetyczka.
Co więcej, podawanie dziecku oranżady to przyzwyczajanie go do bardzo wysokiego poziomu słodyczy. To zaburza późniejsze preferencje smakowe i utrudnia kształtowanie zdrowych nawyków żywieniowych. „Moje stanowisko jako dietetyka i rodzica jest jednoznaczne: oranżady nie powinny znajdować się w diecie dzieci, nawet okazjonalnie. To nie tylko zbędny produkt o zerowej wartości odżywczej, ale wręcz szkodliwy – zarówno metabolicznie, jak i wychowawczo” – podsumowuje specjalistka.
Co pić zamiast oranżady?
Należy pamiętać, że podstawą nawodnienia powinna być „czysta” woda. Można ją wzbogacić o różne naturalne „ulepszacze” smaku, na przykład świeżo wyciśnięty sok z cytryny, limonki lub pomarańczy, a także kilka listków mięty lub plasterków świeżego, zielonego ogórka. „Zamiast oranżady rekomenduję też herbatki ziołowe bez cukru lub domowe napoje z naturalnych składników bez dodatku substancji słodzących” – zaleca Monika Czarnota-Słupianek.